Przejdź do treści

Z pasji do zawodu – jak hobby może zmienić życie?

Wiesz, co jest jedną z najfajniejszych rzeczy, jakie mogą się przydarzyć w życiu? Pracować tak, żeby nie czuć, że „idzie się do pracy”. Robić coś, co naprawdę się lubi. Coś, co jeszcze niedawno było zwykłym hobby, a teraz… jest sposobem na życie. Serio, to możliwe. I nie – nie tylko dla influencerów z Instagrama.

Znam ludzi, którzy zaczynali od rysowania po godzinach, kręcenia filmów z wakacji, gotowania dla znajomych czy dłubania w gitarach – a dzisiaj żyją z tego. I robią to na swoich zasadach. I wcale nie musieli rzucać wszystkiego i wyjeżdżać w Bieszczady (choć to też brzmi kusząco).

Chcesz wiedzieć, jak to wygląda w praktyce? Posłuchaj kilku historii.

Basia i jej aparat, który zmienił wszystko

Basia nigdy nie planowała zostać fotografką. Po prostu lubiła robić zdjęcia – najpierw psu, potem przyjaciółce, potem znajomej, która miała małe dziecko i „tak bardzo chciała mieć jakąś pamiątkę”. Ktoś potem zapytał: „Ile bierzesz za sesję?”, a Basia pomyślała: „Serio? Ja?!”.

Zaczęło się. Mała strona, kilka zdjęć na Instagramie, pierwsza płatna sesja, potem druga, potem zlecenia w każde wolne popołudnie. Dziś Basia robi śluby, sesje rodzinne, a do tego prowadzi warsztaty dla początkujących.

– „Zaczynałam bez porządnego aparatu, bez strony, bez planu. Tylko z tym, że lubiłam robić zdjęcia. I wiesz co? To wystarczyło na start.”

Kuba – sushimaster z pasji do Japonii

Kuba zawsze jarał się Japonią. Manga, anime, potem język, aż w końcu… sushi. Najpierw robił je dla znajomych, potem zaczął prowadzić małe warsztaty w mieszkaniu, a dzisiaj? Ma swoją mini pracownię, jeździ na eventy, a jego maki można zamówić z wyprzedzeniem na tydzień.

– „Nie planowałem z tego żyć. Ale okazało się, że ludzie serio chcą płacić za to, co ja robię dla frajdy. Więc w pewnym momencie musiałem zapytać siebie: czemu nie pójść w to na serio?”

Natalia rysuje, ale nie „do szuflady”

Natalia, odkąd pamięta, rysowała. Ale przez lata nikt tego nie widział – bo jak to często bywa, „nie była gotowa pokazać światu”. Aż raz wrzuciła coś na Facebooka. Ktoś skomentował. Ktoś udostępnił. Ktoś napisał: „Narysujesz coś dla mnie?”.

Dziś Natalia robi ilustracje do książek, współpracuje z wydawnictwami, tworzy grafiki na produkty i do social mediów. Ma swój styl i swoich klientów. A jeszcze trzy lata temu pracowała w sklepie odzieżowym i myślała, że „z rysowania to tylko najlepsi mogą wyżyć”.

– „To nie było nagłe. Po prostu w końcu dałam sobie prawo, żeby spróbować. A potem się okazało, że to działa.”

Zaczynasz od zera? Super – każdy tak zaczyna

Nie musisz mieć super sprzętu, znajomości, dyplomu czy planu na pięć lat do przodu. Wiesz, czego potrzebujesz na początek? Serio – tylko jednej rzeczy: odwagi, żeby zrobić pierwszy krok. I cierpliwości, żeby potem robić drugi, trzeci i kolejny.

Większość ludzi z tych historii:

  • zaczynała po godzinach,
  • pracowała jeszcze „na etacie”,
  • uczyła się wszystkiego sama z internetu,
  • robiła za darmo pierwsze zlecenia,
  • myślała, że to tylko taka zabawa.

Ale w którymś momencie pojawiła się myśl: „A może spróbuję bardziej na serio?”

Czy to łatwe? Nie. Ale też nie aż takie trudne

Oczywiście, nie wszystko zawsze jest różowe. Czasem nie wiesz, jak wycenić swoją pracę. Czasem boisz się, że nikt nie kupi tego, co robisz. Czasem masz dość, bo coś nie wychodzi. Ale serio – to wszystko da się ogarnąć.

Wiesz, co pomaga?

  • Obserwowanie innych, którzy już to robią.
  • Zadawanie pytań. W internecie, na grupach, gdziekolwiek.
  • Przypominanie sobie, po co to robisz – nie dla lajków, tylko dlatego, że to kochasz.
  • Czasem – po prostu robienie dalej, nawet jak masz chwilę zwątpienia.

Kilka luźnych porad, jeśli chcesz spróbować:

  • Zacznij od pokazania tego, co robisz. Serio. Nie czekaj, aż będzie „idealne”.

  • Rozmawiaj z ludźmi, którzy są kilka kroków przed Tobą – wielu z nich chętnie doradzi.

  • Załóż prosty profil – na Insta, Behance, gdziekolwiek. Daj się znaleźć.

  • Nie bój się brać pieniędzy – Twoja praca ma wartość.

  • Nie musisz od razu rzucać etatu. Można rozwijać pasję po godzinach. Spokojnie, bez presji.

Podsumowanie, czyli co najważniejsze?

To nie tekst o tym, że „możesz wszystko”. Bo życie to nie Instagram. Ale jeśli masz coś, co Cię naprawdę kręci, i robisz to z sercem – to serio warto spróbować przekuć to w coś więcej.

Zacznij od jednej rzeczy. Jednego posta. Jednego klienta. Jednej rozmowy.

Bo każda fajna historia zaczyna się od pierwszego kroku. A kto wie – może za rok ktoś przeczyta Twoją historię jako inspirację?